poniedziałek, 30 grudnia 2013

Tego chyba...

... jeszcze na blogu nie pokazywałam ;)
W pewnym wieku już człowieka łapie tak zwana skleroza i niczego nie jest już tak pewny jak kiedyś...
A ja kiedyś zrobiłam taki oto magnes. Sporej wielkości, ale za to jak trzyma kartkę! :)





Życzę (tym, którzy lubią) wspaniałej sylwestrowej zabawy, a wszystkim szczęśliwego nowego roku!


I to by było na tyle :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Robi się...

... już świątecznie :) Przynajmniej w moich robótkach. Oprócz ciągłej produkcji medalionów, zrobiłam jeszcze bombki. Przypomniałam sobie czasy, kiedy robiłam te bombki w ilościach hurtowych. Teraz, to tylko w prezencie :)



Jako, że fartuszki na butelkę względnie się podobały, to dziś jeden z nich zaprezentuje się na butelce. Niestety, nie mam butelki od wina, ale nie szkodzi ;)))



No to jeszcze świąteczna piosenka i działam dalej :)


I to by było na tyle :)

sobota, 7 grudnia 2013

A dzisiaj...

... niespodzianka! Nie będę Was zanudzać medalionami :) Nie, żebym nie miała co pokazać. Wprost przeciwnie - zrobiłam kolejnych 11, w nowych kształtach i kolorach. Tylko, ile można? ;)))
W ramach odpoczynku od medalionów i mikołajkowych prezentów, wyhaftowałam 2 fartuszki na butelki :




Jeszcze zapewne coś powyszywam, bo mam kolejne 2 tygodnie zwolnienia :( Coś ciężko mi z moim zdrowiem wyjść na prostą :(  No cóż, po czterdziestce kończy się gwarancja ;)

I to by było na tyle :)

wtorek, 26 listopada 2013

Niestety,...

... nie mogę już dokonać zdjęciowych poprawek. A niektóre fotki są strasznie nieostre :(
Zrobiłam w ciągu dwóch wieczorów 10 medalionów. Okupiłam to paskudnym bólem palców :( Bolały nie tyle od wyszywania, co od montowania metalowych elementów. Ale medaliony miały być "na wczoraj"...
Dlatego przy szybko nadchodzącym zmierzchu cyknęłam jakieś fotki, a dopiero dziś je obejrzałam. Masakra ;)
Dwóch medalionów w ogóle nie uwieczniłam na zdjęciach, bo ich nowa właścicielka prosto z moich rąk: jeden założyła na szyję, drugi do torebki i tyle je widziałam ;)))


Poza tym znów ratuję swoje zdrowie :( Tym razem zastrzykami z żelazem. Bardzo bolesne, ale nie mam wyjścia - muszę to jakoś przetrwać... I wypoczywać...
A najlepiej wypoczywa się przy haftowaniu :)

No to jeszcze na koniec piosenka.Stara i szara - jak lata osiemdziesiąte ;)


I to by było na tyle :)

sobota, 16 listopada 2013

Nie mogę...

...robić nic innego! Widzę już na blogach gwiazdki, aniołki, choinki, pierniczki... A ja ciągle siedzę przy medalionach. Ale, "klient nasz Pan" ;))) Te wisiorki - zrobione w zeszłym tygodniu - już mają nowe właścicielki ;)



Poza tym nie samymi robótkami człowiek żyje. Czasami to, co się zarobi, trzeba wydać na kulturę ;)
Na koncercie ELO byłam już czwarty raz. W zasadzie to jedyny zespól, na którego koncerty kupuję bilety. Tym razem trzeba było wybrać się aż do Zabrza... Ale to fantastyczne przeżycie, jak się na żywo słucha ulubionych piosenek :)




I to by było na tyle :)

sobota, 26 października 2013

Bywam tu...

... często, wbrew pozorom ;) Ale lepiej nie gadać, jak się nie ma nic do powiedzenia ;) 
Poza tym, pojawiłam się w nowym miejscu, by nie zaśmiecać Rękoczynów. Na nowym blogu są zdjęcia mojego zbioru naparstków.
Działalność robótkowa chwilowo zamarła. Powód prozaiczny - brak chęci i sił chyba też... Ale zakupione wczoraj bazy do kaboszonów, krawatki i łańcuszki nie mogą leżeć w nieskończoność. Ktoś chce je nosić, więc trzeba wygonić lenia i brać się do pracy :) To maleńka wprawka przed czekającą mnie lawiną medalionów do zrobienia...


Zrobiłam też breloczki - domki. Dwa już gotowe, trzeci do skończenia jutro. I w poniedziałek pójdą w świat :)




Dla miłośników muzyki jeszcze stara piosenka. Kiedyś, to był Bajm ;)


I to by było na tyle :)

czwartek, 26 września 2013

Chyba zacznę...

... robić podsumowania miesiąca ;) Bardzo dawno mnie tutaj nie było.
 Ale wrzesień, to niełatwy czas dla nauczycielek przedszkola. Nowe dzieci i przejęci rodzice skutecznie wysysają pokłady energii, których zapas staram się skumulować podczas urlopu. Jeszcze nie minął miesiąc w pracy, a ja już jestem jak dętka ;) Zmęczenie odbiera ochotę nawet do siedzenia przy komputerze...
Ale...trochę zaglądałam tu i tam :) I, choć w blogowych zabawach raczej nie biorę udziału, skusiłam się na przepiękne naparstki u Agnieszki. Agnieszka ma ogromną kolekcję naparstków, niemal z całego świata. I to Ona zaraziła mnie swoją pasją :) Tym bardziej było mi miło, że naparstki od Niej zasiliły moje skromne zbiory :)

Piękne, nieprawdaż? :)

Ponieważ haftowana biżuteria cieszy się niesłabnącym powodzeniem, porzuciłam dla niej (czasowo :) haft krzyżykowy. To powstało we wrześniu:


Oglądaczy bloga lojalnie uprzedzam, że  w najbliższych postach także będą królować medaliony i wisiory :)

Na koniec oczywiście jakaś fajna piosenka. Z wielkim sentymentem wracam do tamtych lat, tamtej muzyki... 


I to by było na tyle :)

sobota, 31 sierpnia 2013

Po raz kolejny...

...haftowana biżuteria. Niestety, każdy gotowy egzemplarz w tempie ekspresowym opuszcza moje mieszkanie. Wiąże się to z pewnymi niedogodnościami, ponieważ zdjęcia medalionów najczęściej są robione w przedpokoju na kolanie. Oj, bardzo im się spieszy do wyjścia ;) 
Jutro wychodzą następne i, o ile nie zapomnę, zrobię im zdjęcia w świetle dziennym :)

fioletowo - lawendowo - wrzosowy
rudy

Więcej nie piszę, bo kto to będzie czytał ;) No, chyba że pewna stęskniona za moimi postami, sympatyczna Studentka :) 

Jeszcze piękna piosenka i znikam :)


I to by było na tyle :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Haftowana biżuteria...

... nadal powstaje. Co prawda, w ogromnie wolnym tempie, bo upały ciągle nie odpuszczają. Najbardziej dokucza mi duża wilgotność powietrza - wszystko się do człowieka klei :( Nie znoszę tego...
A kolejną przeszkodą w systematycznym przyroście haftów są książki, które podczas urlopu namiętnie czytam :) 
A oto i dwa następne maleństwa w kolorach nieba.
Turkusowy:


Granatowy:


Paskudne zdjęcia mi wyszły, niestety. Tak się znam na fotografii, że nawet nie wiem, dlaczego ;) 

Bardzo dziękuję za niezmiernie miłe komentarze pod poprzednim postem. Pokazane wcześniej medaliony są już u swoich nowych właścicielek. Życzę im przyjemnego noszenia ;)))

I to by było na tyle :)

niedziela, 28 lipca 2013

W taki upał...

... to nie wiadomo, co robić? U nas dzisiaj na termometrze, w cieniu, było 38 stopni. Afryka, to nie moje klimaty ;)
Po wczorajszej, rowerowej wycieczce (okupionej potwornym bólem głowy, ale jak ktoś myśli, że upał to nic strasznego, to ma za swoje) dziś stanowczo odmawiałam wystawiania nosa za drzwi ;) Tylko tyle, żeby Maksio załatwił wszystkie potrzeby i pędem - do domu!
Coś dłubię w hafcikach, ale niewiele. Wymodziłam kolejne wisiory, w kolorach według życzenia ich przyszłych właścicielek. Bo ja niezbyt biżuteryjna jestem ;)





Pozostaje mi jeszcze dokupić łańcuszki, zapinki i wówczas medaliony będą gotowe. Nadal za najgorszą robotę uważam przyklejanie haftu do tekturki i formowanie materiału w owal. Nie zawsze wychodzi to równiutko. Czasem coś upaćkam klejem (może klej mam niedobry?). 
Ale, maszyna tego nie robiła, to praca ręczna więc pewne niedoskonałości też mają swój urok ;)))

A muzycznie dziś nie będzie staroci, ale bardzo fajna nowość :)


I to by było na tyle :)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Pierwszy dzień...

... wakacji należałoby jakoś uczcić! Zazwyczaj było to mycie okien, ale jeśli chodzi o okna, to umyłam je wcześniej i są czyste;) Zrobiłam więc pranie, obiad, ogarnęłam co nieco i ponawijałam sobie mulinę na bobinki. Tyle, że szkoda dnia na samo nawijanie... 
No więc rach ciach ciach i zrobiłam po raz pierwszy haftowaną biżuterię. Jakoś posklejałam to wszystko w całość, co wcale nie było ani łatwe, ani oczywiste, bo dopiero na końcu pracy widać, czy wszystko względnie pasuje. 
U mnie widać niedoskonałości, ale głównie na zdjęciu ;) W rzeczywistości niedoróbki nie są tak widoczne. Poza tym, to w końcu pierwsza taka praca. Mam nadzieję dojść do perfekcji ;)


 Podsumowując - o niebo łatwiej wyszywać obrazy, nawet te ogromne, niż tworzyć drobnicę typu breloczki czy medaliony. W wyszywaniu obrazków właściwie nigdy mnie nic nie zaskoczyło. A w haftowanych drobiazgach ciągle mam stres, że coś mi na koniec nie będzie pasować. Ale może potrzeba mi trochę adrenaliny ;)

A na koniec piosenka, która hitem raczej nie była. Udało się jej być w 1985 roku na Liście Przebojów Trójki przez 9 tygodni. Najwyżej - na 22 miejscu. Ale to wystarczyło, żeby zdążyła mi się spodobać :)


I to by było na tyle :)

środa, 10 lipca 2013

Prostują się...

...niektóre ścieżki ;) Otóż Maturzysta od dziś jest studentem. 
Po zaskakująco dobrze napisanej maturze pojawił się dylemat: co studiować, czy w ogóle studiować? Ponieważ Maturzysta chce studiować, to prawie trzy dni z życia były wyjęte, by: wybrać jakiś kierunek (na którym nie trzeba uczyć się chemii i fizyki), przeliczyć punkty, zastanowić się, co po takim kierunku można w życiu robić... 
Po wnikliwej analizie oferty edukacyjnej wrocławskich uczelni, matka Maturzysty doszła do wniosku, że to jest jedna wielka fabryka bezrobotnych :(
No, ale trudno, od dziś jestem szczęśliwą matką dwóch studentów :)
W poniedziałek można zaczynać wakacje :)


I to by było na tyle :)

sobota, 29 czerwca 2013

Wiem, że ostatnio...

...wieje nudą na blogu, ale z powodów osobistych cierpię na permanentny brak weny twórczej. Nie chce mi się zaczynać żadnych ambitnych prac. Poza tym, nigdy nie lubiłam haftować dużych obrazów. Z tego powodu dzisiaj również są do obejrzenia tylko breloczki.
Ten dla taty:



Rower byłby pewnie delikatniejszy, gdybym wyszyła go 1 nitką muliny. Jednak z doświadczenia wiem, że w czasie normalnego używania breloka, taka jedna niteczka szybko się przeciera i haft się pruje :( Stąd też rower masywniejszy może będzie trwalszy :)

A ten dla mamy (bo swój poprzedni sprezentowała koleżance ;):

Muszę go zaraz zszyć, bo potrzebny jest już na jutro :)

Z wieści chorobowych - to Maksio jakoś tam się czuje. Jak na swoje lata i przebyty wylew, to nawet całkiem nieźle. Przekrzywiona głowa i nieznacznie opadnięta powieka tylko nam przypomina o tym, co przeszedł. Nie forsujemy go, dużo wypoczywa, dostaje jeszcze antybiotyk i jest ok. Z konsultacji u neurologa i zrobienia Maksiowi punkcji, zrezygnowaliśmy. Sama nasza pani doktor uważa, ze pies w tym wieku mógłby tego nie przeżyć (nasz portfel pewnie też ;). A my wolimy mieć takiego psa, niż żadnego ;) 
A Maks strasznie się rozpuścił podczas choroby i wyszkolił w żebractwie. Nieba mu uchylaliśmy, to się chłopak szybko przyzwyczaił ;)
Jako, że Maks nie znosi robienia zdjęć, to dziś na fotce zaprezentuje się Mikusia, która w te ostatnio zimne dni znalazła świetne miejsce do leżakowania. Postanowiła wykorzystać fakt, że mąż przewietrzał paralotnię...


A na koniec całkiem nowa piosenka, która z powodzeniem mogła być hitem w latach siedemdziesiątych. Moje klimaty, jak nic ;))) Miłego słuchania wszystkim odwiedzającym życzę :)


I to by było na tyle :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Co jest ważniejszego...

... od chorego przyjaciela? Co ja piszę... Jaki to przyjaciel! To RODZINA! 
Nie ma nic ważniejszego, dlatego też wszystkie robótki poszły w kąt. Każdą chwilę poświęcam Maksiowi, który w sobotę dostał wylewu :( 
Leczymy go, rozpieszczamy, dogadzamy ulubionym jedzonkiem. I czekamy, żeby chłopak wyszedł na prostą :)


Maksio ma już słuszny wiek, co widać po kolorze sierści ;) Dwa miesiące temu skończył 14 lat, ale był do tej pory tak sprawny i pełen wigoru, że trudno nam się przyzwyczaić do jego trzęsących się łapek, przewracania się na nierównej powierzchni i trudności z trafieniem mordką do miski :(



 Poza tym mam ostatnio za dużo problemów, z którymi nie jestem w stanie sobie poradzić. Przerasta mnie za wiele rzeczy...
I to by było na tyle :(

niedziela, 2 czerwca 2013

Tym razem...

... w roli breloczków występują serduszka. To miała być odskocznia od domków. Niestety, zszywanie tego dziadostwa jest pozbawione jakiejkolwiek przyjemności. Dlatego też bez żalu porzucę serduszka i powrócę do domków :)


Poza tym pogoda nie nastraja do niczego :( Ciągle pada i pada...I chociaż bardzo lubię deszcz, to mam go już trochę dosyć. 
Wobec tego zostawiam melomanom piosenkę mojego ulubionego zespołu. I jedną z moich ulubionych piosenek, o deszczu właśnie. Piosenka "robi" również za dzwonek w moim telefonie komórkowym :)


I to by było na tyle :)

środa, 29 maja 2013

"A czas sobie płynie...

...banalnym tik - tak..."  - śpiewał parę lat temu Marian Kociniak w "Powtórce z rozrywki". U mnie płynie identycznie! Maj minął w mgnieniu oka. Mam tyle zawodowych obowiązków, że nawet przez tydzień nie mam ani chwili, by zajrzeć na blogi robótkowe. Mój blog też już pajęczyną zarósł ;) Trudno...
Dalej (gdy uda mi się na chwilę wziąć igłę do ręki) dziergam breloczki, które rozchodzą się w takim tempie, że nie jestem w stanie zrobić im zdjęć. Jak pomyślę o fotkach, to już nie mam czego fotografować :( Tylko takie udało mi mi się uwiecznić na zdjęciach:




 Aby trochę zmienić pejzaż, wzięłam się za inny kształt breloczków. Mam nadzieję, że będą równie atrakcyjne, jak domki :)

A na koniec piosenka, która była hitem, gdy kończyłam szkołę podstawową. Wtedy jeszcze ósmą klasę...
Była słoneczna, ciepła wiosna (a nie to, co teraz). Niby człowiek chodził do szkoły, ale już jedną nogą był gdzieś indziej ;) W ogóle, kiedyś, to były czasy! ;)))


I to by było na tyle :)

wtorek, 7 maja 2013

Znów maj...

...i znów te same nerwy, co w zeszłym roku. A przecież jestem już zaszczepiona. Więc i odporność powinna być nabyta. No, niestety ;) 
Matka maturzysty, to matka siedząca na szpilkach i obgryzająca paznokcie ;) Tym samym, haftująca niewiele, wręcz NIC.
O, tylko tyle zdążyła owa matka wydziergać trzęsącymi się łapkami:



Maturzysta, po wnikliwych oględzinach breloczka, orzekł, że jest on wykonany w technice 3D. A to tylko kwiaty z supełków (french knots) zrobiły swoje ;)

Pozdrawiam wszystkie blogowe koleżanki, szczególnie te zostawiające miłe komentarze po moimi wypocinami ;) 
Bardzo Wam dziękuję :)

I to by było na tyle :)

sobota, 20 kwietnia 2013

Następne maleństwo...

... jest już na świecie. Drugie pojawi się dzisiaj, by w poniedziałek powędrować w świat :)


              Tu właśnie pojawił się tył drugiego domku. A tu obie części w oczekiwaniu na zszycie:


Pomysł na te breloczki powstał po wnikliwym przeglądzie pewnego francuskiego bloga, z którego ni w ząb nic nie rozumiem ;) Mimo wszystko breloczki powstają jak grzyby po deszczu. Obawiam się, że w najbliższym czasie na tym będzie opierać się moja działalność hafciarska ;)

I na koniec wracam do mojego ulubionego roku 1984. Wtedy, w czasie wakacji, muzycznie królował ten oto pan. Moim zdaniem, jak najbardziej słusznie :)


I to by było na tyle :)